• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

mamasamawdomu

Jesteś mamą? Uczennicą? Pracownicą? Może po prostu jesteś kobietą..? Kobietą, która dźwiga na swoich barkach ciężar codziennego dnia, a mimo wszystko wyciąga z niego wszystko co najlepsze, nie przejmując się złym, patrząc na życie przez pryzmat różowych okularów, choć czasem potrzebujesz wytchnienia.. Jesteś KOBIETĄ na początku swojego życia, w którym każdy dzień przynosi milion zmian! Zacznijmy ode mnie..

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Pierwszy powrót

Trzy tygodnie temu pożegnaliśmy się..

Pożegnanie, dość mocne słowo, ale dla mnie tak było..

Cały tydzień czekaliśmy na ten pierwszy wyjazd, rozłąkę, ale kiedy przyszedł ten moment,

łzy same kręciły się w oku, serde dudniło, żal parł przeróżne słowa na usta

Walczyłam, sama ze sobą walczyłam, żeby sie wybuchnąć, nie krzyczeć, płakać..

Dlaczego nie dałam ujśćia emocjom?

Mam dziecko i jedynie ono trzymało mnie w całości, broniło przed rozpadkiem na miliardy maluteńkich części..

To był cięzki czas..

Najcięższy w moim życiu..

Można powiedzieć, że trzymałam się powierzchownie, niczym zbity wazon, posklejany wyłącznie taśmą..

Miałam dość, wielokrotnie myślałam o poddaniu się..

Wyjazd zorganizował Nasze życie, uporządkował je pod siebie..

Nie zadbaliśmy o NIC co miałoby nam pomóc w codziennej egzystencji

Najważniejszy był ON i jego WYJAZD

Kupiliśmy, zainwestowaliśmy, spakowaliśmy wszystko co mogłoby się tam przydać, setki kilometrów od domu

Czepiam się ..

Przecież ja byłam na miejscu

Nie zostałam sama

Są rodzice

Teściowie

Rodzeństwo

I moje najwspanialsze słoneczko

To nie ja pojechałam kilometry od domu, bez nikogo, zdana sama na siebie

 

Tak..

Zostałam z dzieckiem i kilkoma osobami, gotowymi zawsze do pomocy, które w ciągu tych trzech tygodni zadzwoniły może dwa razy

Które bardziej oczekiwały lub zwyczajnie potrzebowały mojej pomocy, niż gotowe były obdarzyć mnie nią

 

Efekt?

Zostałam sama, bez siły

Psychicznej?

Fizycznej?

 

 

Byłam przekonana, że nie dam rady

Czy płakałam?

Prosiłam o pomoc?

 

Kogo? Dlaczego?

 

Płakałam, beczałam jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę, nie przespałam spokojnie ani jednej nocy, odreagowywałam stes dnia..

Śniadanie, kolacja, obiad, pranie, sprzątanie, zabawa, okres buntu..

Jak wytłumaczyć dziecku, tak małemu dziecku, że tata jest w pracy?

Jak wytłumaczyć, że każdy jadący samochód, to nie tata?

 

 

Krzyki, piski, drapanie, krzyczenie, przerobiłyśmy chyba wszystko..

Katar, brak snu

Brak cierpliwośći..

 

Prawie się poddałam, ale co to maleństwo jest winne?

Dlaczego miałoby tracić drugiego rodzica?

Bo czym jest niby obecny rodzic, ale taki na którego liczyć nie można?

Taki, który traci energie, uśmiech..

Dziecko potzrebuje miłości, radośći, czasu..

 

Minęły trzy tygodnie..

Zasypiam przy małej, bo ona boi się iśc spać sama..

Jem to, co ona zostawiła,

Robie pranie dwa razy dziennie

Budzika nie potrzebuję

Wstaje regularnie o 1 i 4 w nocy

Rano 5;50

Kładę się

Kiedy Bóg da

Słyszę płacze dzieci nawet z drugiego końca ulicy

Nie pamiętam jak maluję się kobieta

Nie wiem już jak wygląda seksowny ubiór

Wiem za to, ile dni można przechodzić w jednym dresie, bo jest wygodny, szybki do ubrania i łatwo można sprać z niego plamy

 

Znienawidziłam mojego partnera..

Przez trzy tygodnie słuchałam o jego drogach, o weekendach spędzonych na parkingu z innymi kierowcami, o smaku niemieckiego piwa, o tym wszystkim co robią "wolni ludzie", słuchałam płaczu, kiedy zgłubił się i dramatu kończącego się cukru

 

Płakałam do telefonu, krzyczałam i błagałam o powrót..

 

Będą kolejne trasy..

Beż pytań, rozmów, po prostu wiem,że będą, taka decyzja..

Jak w szkole

Odgórnie podjęta..

 

Wreszcie Nasz dzień

Mimo złości, żalu, czy może jeszcze innego uczucia, którego nazwy jeszcze nie poznałam, a które w całości mnie opanowało, radość w moment przepełniła mnie

Mała?

Dawno nie dała jednej osobie tyle buziaków

Jest z tatą wszędzie, a przynajmniej próbuje być..

Bo przecież jak można zabrać dziecko do toalety?

Jak zrobić z nią śniadanie?

Przecież TO NIEMOŻLIWE

 

Czyżby?

Chciałabym móc zrobić COKOLWIEK bez niej..

 

Uczucie komletnego wypalenia, podświadoma radość, że wrócił, cały zdrowy..

Ale moment..

Jakie wrócił?

Przyjechał

Znów namiesza..

Rozpieści małą, wprowadzi znów swoje "Zasady"

Spróbuje ją wychować, krzykiem, bo przecież na tłumaczenie zmarnowałby za dużo energi..

Zrobi też trochę bałaganu, wybierze się na miliony niezbędnych sobie zakupów i co?

 

Znów wyjedzie..

Zostawi nas z problemami dnia codziennego..

 

Czy wytrzymam?

Wytrzymam, z każdym dniem staje się coraz silniejsza..

Ale właśnie, STAJE SIĘ

Już jedynie w liczbie pojedyńczej..

Nie liczę na nikogo pomoc, bo nikt nie ma powodu, dla którego miałby ciągle mi pomagać..

Nawet jej nie oczekuje

To on powinien się włączyć w życie rodziny, nie ktoś inny..

 

 

Weekend miał być mój, miałam wypocząć..

Może nacieszyć się nami..

 

Nacieszyliśmy się, wizytą u teściów, wspaniale..

 

W dniu wczorajszym przegrałam walkę

Walkę ze samą sobą..

Nie chcę być samotnym żołnierzem w walce o batalion..

Nie będę walczyła już o NAS..

Nie można samemu walczyć o dwojga ludzi..

 

Do związku, do wspólnego życia potrzeba dwoje ludzi..

 

Nie da się planować wspólnej przyszłości przez przekazywanie informacji i kolejnych podjętych decyzji..

 

Nie można budować "szczęścia na przyszłość" przez zostawienie najukochańszych osób bez dostępu do oszczędnośći, z minimalnym stanem gotówki, bez choćby głupiego wózka, który sporo ułatwia życie z dzieckiem, a którego brak tak bardzo mnie zabolał..

 

 

To wszystko, wszystko spowodowało, że jedynie się oddaliliśmy..

Ślub?

Plany..

Nie, nic nigdy nie warto planować..

 

Teraz zobaczymy jak potoczą się dalsze losy..

 

Może wykorzystaliśmy już w życiu wszystkie szansy na walkę z przeciwnościami losu?

Może te wszystkie walki spowodowały, że nie chcemy już stać po jednej stronie?

Może wypaliła się siła..

 

Może po prostu ...

 

Nie wiem, nie wiem co będzie dalej, ale jedno jest pewne..

Mam dośc i w końcu zamierzam ja informować, podejmować decyzję..

Albo otworze innym oczy..

Albo zepsuje do końca, to, co już i tak się rozpada..

Ale jedno jest pewne, krzyki, prośby, stajki i inne formy nie przyniosły efektu, a ja nie mogę niszczyć się dalej od środka..

Nie mogę, bo mam dla kogo być silną kobietą..

Jescze przecież nie raz będę się denerwowała, choćby przy zadaniach z matematyki :)

 

 

17 marca 2019   Dodaj komentarz
pożegnanie   rozłąka   wyjazd  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Samawdomu | Blogi